Marek: Nowenna pompejańska w intencji budowy domu. Swoją pierwszą Nowennę pompejańska odmawiałam prosząc o dobrego męża niedługo po rozstaniu z chłopakiem. Nasz związek trwał 1,5 roku. Pamiętam że gdy pierwszy raz go zobaczyłam poczułam że to będzie mój mąż, całe życie przeleciało mi wtedy przed oczami. Nie dowierzałam N: Odbudowa relacji. To moja już któraś z kolei nowenna. Odmawiałem je w różnych intencjach jednak w przeważającej części główną intencją było znalezienie miłości, dobrej dziewczyny/żony. Nigdy nie byłem w związku i mimo że wiem, że nie ma się do czego spieszyć i szukać kogoś na siłę, czuję coraz mocniej taką Iwona: Modlitwa w kryzysie małżeńskim. Nowennę Pompejańską odkryłam w kryzysie małżeńskim. Na początku roku mąż powiedział, że nic do mnie nie czuje i kocha inną kobietę. Próbowałam ratować małżeństwo, ale przyniosło to odwrotny skutek. Popełniłam dużo błędów, które jeszcze bardziej odsunęły nas od siebie. Mąż Dziś 42 dzień mojej pierwszej nowenny pompejańskiej, którą odmawiam w intencji uratowania mojego małżeństwa. W trakcie odmawiania nowenny są chwile trudne, zły działa aby zniechęcić. Wierzę, że Nowenna Pompejańska pomogła duszom czyśćcowym. 10 grudnia w ostatnim dniu części błagalnej – ku wielkiej pociesze – otrzymałam z wydawnictwa Rosemaria cztery jednakowe archiwalne numery Królowej Różańca Świętego oraz piękny różaniec – imitację bursztynu. Byłam zaskoczona tym podarkiem, bo przecież niczego To pierwsza nowenna, która pojawiła się w moim życiu. Miałam silna motywacje, aby dotrwać w niej do końca. Pogubiłam się i emocjonalnie zdradziłam swojego męża. Prowadziłam rozmowy z innymi mężczyznami. Uczuciowo byłam gdzie indziej. Wstydzę się tego i staram się z tym uporać. Nowenna pomogła mi zwrócić się z ludzkimi… . Wysłuchaj tego świadectwa, a przekonasz się, że moc modlitwy jest w stanie ocalić małżeństwo nawet z największego kryzysu! Rejestracja: ks. Sławomir Kostrzewa źródło: odcinek (42m48s, MB) lub słuchaj online: Release Date: Fri Mar 13 2015 Brat odzyskał przytomność trzeciego dnia, po dwóch dobach śpiączki. Nie doznał żadnych uszkodzeń mózgu, choć lekarze byli najgorszych myśli bo długo był niedotleniony. Dla całej rodziny to był cud! Wymodlony cud! Moją pierwszą Nowennę pompejańską rozpoczęłam w tym roku, w kwietniu. Modliłam się za dwie osoby, bo nie mogłam zdecydować się, która z nich bardziej tego potrzebuje. Był to mój jedyny młodszy brat i jego dziewczyna. Modliłam się z prośbą o potrzebne dary Ducha Świętego, o oświecenie ich umysłów, serc i dusz, by mogli się nawrócić, gdyż oboje odeszli od Kościoła, od Boga. Będąc w niesakramentalnym związku, poczęli dziecko, które urodziłe się zdrowe i silne. Bardzo kocham mojego brata i bolało mnie, że z wzorowego ministranta stał się oziębły na wszystko, co związane z wiarą. Miałam powody sądzić, iż jest to ewidentna sprawka szatana, gdyż przez krótki czas mieszkaliśmy we troje (ja, mój chłopak i mój brat) w domu, który uważam, iż jest przez "coś" nawiedzony. Już wtedy brat był rozchwiany duchowo, co wykorzystał Zły. Po przeprowadzce brat miał koszmary, których nie mógł rozróżnić czy to jawa czy sen. Śniły mu się kopyta w drzwiach, nie widział "osoby", budził się wystraszony, roztrzęsiony i cały spocony. Płakał, bo nie radził sobie z tym. Niestety nie chciał pójść do Kościoła, stawał sie oziębły aż w końcu podobno koszmary ustały. Tak jak jego wiara. Modliłam się za Niego bo chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak. Po kilku latach od tych zdarzeń trafiłam na pompejankę i poczułam, że to właśnie nią mam się za niego modlić. Po pierwszej Nowennie (wersja dłuższa) nie zadziało się nic spektakularnego, jednakże ja i moja mama zauważyłyśmy różnicę. Stawał się bardziej kontaktowy, dopuszczał nas do swej córki (wcześniej nie chciał), czasem coś zażartował. Znalazł pracę, blisko domu, było ok. Podczas pierwszej Nowenny miałam ataki na mnie ze strony Złego w postaci mojego męża, który mocno mi dokuczał podczas prawie całej Nowenny. Pod koniec nastąpił przełom: łaska spadła i na niego, kilka różańców przez kilka dni odmawiał razem ze mną. Niestety później jakoś nie mogłam rozpocząć nowej Nowenny, ciągle mnie coś od niej odciągało... W wakacje okazało się, że dziewczyna brata znów jest w ciąży i to w bliźniaczej. Z jednej strony radość, z drugiej - brnięcie w głębszy grzech. Szatan rozwścieczył się być może po mojej modlitwie i zaatakował. Mój brat pod koniec sierpnia, dziwnie się zachowując, chciał odebrać sobie życie (po raz drugi, niestety gorszy). Nałykał się dużej ilości leków wykradzionych z domowej apteczki, lekko podciął sobie żyły i poszedł się powiesić na strychu w domu rodzinnym. Tego dnia, w tym czasie byłam w kościele z mężem i ofiarowałam za brata uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, modliłam się też w przeddzień "zdarzenia" do jego Anioła Stróża, by go pilnował, nie wiedząc, co się wydarzy. Tego dnia modliła się również za niego pod wpływem nagłego natchnienia moja ciocia, karmelitanka bosa (kilka godzin przed). Dzięki interwencji Bożej i oświeceniu Ducha św. moi rodzice w porę zdążyli z pomocą, karetka również zdążyła. Cała rodzina modliła się o życie dla niego. Tego dnia, wieczorem rozpoczęłam moją drugą Nowennę znów w intencji brata, z prośbą o ochronę jego ciała i duszy przed szatanem. Brat odzyskał przytomność trzeciego dnia, po dwóch dobach śpiączki. Nie doznał żadnych uszkodzeń mózgu, choć lekarze byli najgorszych myśli bo długo był niedotleniony. Dla całej rodziny to był cud! Wymodlony cud! Obecnie dochodzi do zdrowia, ma problemy z oddychaniem, jednakże to, co zrobił nie wpłynęło na jego wiarę. Tamtego dnia inna ciocia wyświęciła tamten strych wodą egzorcyzowaną. Skutek był taki, iż w noc po popołudniowym "zdarzeniu" działo się kilka dziwnych rzeczy: ciocia słyszała, jak ktoś gładzi poduszkę jej męża, który twardo spał. Wujek przed snem, będąc sam w pokoju, słyszał straszne rumory przesuwanych rzeczy w pustym pokoju obok (takie same rodzice słyszeli w trakcie zdarzenia, będąc wtedy jeszcze "otumanieni duchowo"). Był przerażony, ale żonie nic nie powiedział. Najstarszy syn słyszał wczesnym rankiem hałasy w kuchni, lecz pomyślał, że to któreś z rodziców. Wychodząc na zewnątrz nakarmić gołębie, zamknął drzwi domu, gdy wracał, były otwarte. Od tamtej pory święcił codziennie dom wodą egzorcyzmowaną. Wszystko ustało. Pomogłam mamie załatwić wizytę egzorcysty, wyświęcił cały dom, dzięki czemu można było później odczuć "ochronę". Widzę działanie modlitwy w wielu rzeczach, które za długo by opisywać, jednakże przez osłabioną wiarę brata szatan strasznie go atakuje. Na koniec tej historii, która nadal trwa wraz z modlitwą całej rodziny i mojej, dodam świadectwo, które wzmocniło moją wiarę: Pod koniec drugiej Nowenny (odmawianej częściowo wspólnie z mężem, już mniej agresywnym), którą niedawno skończyłam, stał się widoczny dla mnie "mały cud". Pod koniec września byłam na spacerze z córeczką brata, która niestety nadal nie ma Chrztu św. Dziewczynka szybko zasnęła, a ja chodziłam wiejską cichą drogą rozmyślając. Doszłyśmy do nowej kapliczki Matki Bożej umieszczonej na drzewie na obrzeżach lasu. Impulsywnie w myślach poprosiłam Matkę Przenajświętszą i jej Syna Jezusa o błogosławieństwo dla tego dziecka jako tymczasową ochronę przed złem do czasu Chrztu, ponieważ martwię sie o nie jako kochająca ciocia nie mogąca nic w tej kwestii zrobić. Nagle córeczka brata otworzyła oczka, skierowane w stronę patrzącej w jej kierunku figurki Mateńki, jakby ktoś ją dotknął i obudził. Po chwili zamknęła je i spała dalej. Wystraszyłam sie lekko, pomyślałam w pierwszej chwili, że ją obudziłam, bo za głośno powiedziałam, po czym uświadomiłam sobie, że modliłam się w myślach. Przeszedł mnie radosny dreszcz, pełen łagodności i spokoju, pojęłam, że moja prośba została natychmiastowo spełniona, gdyż była szczera z głębi duszy. Całą drogę przed i po nie otwierała oczek. Do dziś uśmiecham się widząc oczami ducha ten cud. I dzięki temu głębiej wierzę, że Maryja ma w opiece mojego brata, jednakże trzeba będzie poczekać na jego przemianę, o którą proszę. Gdyby nie Nowenna Pompejańska i pomoc Naszej Mateńki,moje małżeństwo dziś by już nie istniało. Wszystko zaczęło się dwa lata temu, dowiedziałam się, ze mój mąż ma romans. Oczywiście obiecał, ze to zakończy i tak to trwało , okłamywał mnie, a ja mu wierzyłam, że może tym razem to będzie naprawdę koniec. Mijały miesiące, a romans trwał i miał się coraz lepiej, mąż zaczął wprost mówić mi, ze kocha tamta kobietę, ale kocha tez mnie,nie umiał wybrać, a raczej nie chciał, bo układ z dobrą żoną i kochanką na boku bardzo mu odpowiadał. Ja nie umysłem odejść, coraz bardziej się załamywałam i traciłam siły, Przeczytałam któregoś dnia o Nowennie Pompejańskiej i zaczęłam się nad nią zastanawiać, wiedziałam, ze ja sama już nic nie mogę zrobić, nie uratuję mojego prawie dwudziestoletniego małżeństwa, bałam się tylko, że nie dam rady wytrwać, że trzy części różańca dziennie to niewykonalne. Jednak wiedziałam, ze tylko Ona może mi pomóc. Zaczęłam Nowennę, na początku było ciężko, szatan kusił bym przestała, zachowanie mojego męża było coraz gorsze,zaczął mówić o rozwodzie. Trwałym w swojej modlitwie i jeszcze goręcej prosiłam Maryję o pomoc, wierzyłam ze Ona mi pomoże, że to wszystko się skończy. Modliłam się, płakałam, wierzyłam, prosiłam… Pod koniec Nowenny zaczęło się zmieniać, pomału zaczęło się układać. Od zakończenia Nowenny minął juz rok, wszystko się skończyło, mój mąż przyznał, ze tamto było ogromnym błędem, mówi że mnie bardzo kocha i już nigdy nie chce mnie stracić, nie wyobraża sobie życia beze mnie i naszej rodziny. Teraz między nami jest wspaniale, chociaż czasem wracają do mnie przykre wspomnienia, ale staram się nie dać się im zasmucić. Dziękuję Matko za Twoją pomoc, całym sercem Cię kocham!!! StartŚwiadectwa o nowennie pompejańskiejMarta: Maryja uratowała moje małżeństwo Zacznę od tego, że miałam zostać matką chrzestną pewnego młodzieńca. Mimo, że jego rodzice nie chodzą do kościoła, na szczęście tak jak jego starszą siostrę, tak też jego postanowili trwał może z 10 min (był bez mszy) i odbył się w bardzo kameralnym składzie. Rodzice plus dnia moja szwagierka powiedziała mi, że jest trzeci raz w ciąży. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że miała to być trzecia cesarka w bardzo krótkim czasie, a dodatkowo poprzednia skończyła się komplikacjami. Powiedziała mi to w tajemnicy. Nie chciała martwić rodziców, ponieważ lekarka powiedziała jej od razu, żeby nie przyzwyczajała się emocjonalnie do dziecka, bo to po prostu się nie uda, żeby dała radę je odnosić. Z racji tego, że jestem osobą wierzącą i doświadczyłam już dobroci Filomenki bez zastanowienia powiedziałam jej tylko żeby się nie martwiła, ja będę się za nich modlić i wszystko dobrze się skończy…Tak powoli mijały dnie na mojej modlitwie o dwa życia. Szwagierka zaczęła czuć ruchy maleństwa przez co było jej coraz trudniej „nie przyzwyczajać się”, a ja przy każdej rozmowie mówiłam tylko, że będzie dobrze. Z każda wizyta kontrolna pani doktor powtarzała jej, że to dziecko jak widać ma ogromną wolę życia. Dodała, że jeżeli udałoby się jej dotrwać do 32tyg. dziecko będzie miało szansę na urodzenie się zdrowe. Około 20 tyg. zdecydowała się poinformować rodziców. Moja teściowa podsumowała to tylko jednym zdaniem” jak oboje przeżyją i wszystko będzie dobrze to będzie cud, tutaj tylko cudu potrzeba”. Ja słysząc cud – myślę Filomena. Jeden telefon o olejek do księdza Zbyszka no i podróż 330km w jedną stronę. Robię jej krzyżyk na brzuchu. Ja płacze, jest mi strasznie gorąco, ale czuje dziwny spokój i jak zwykle mówię jej że będzie dobrze. Byłam jedyną osobą z rodziny którą nie panikowała a wręcz przeciwnie byłam bardzo spokojna. Ich życia powierzyłam w najlepsze ręce,wiec musi się to dobrze jej medalik i książeczkę o I tak mijają tygodnie. Dziecko urodziło się w 38 tyg. Nikt nie mógł uwierzyć, że zaszła tak daleko, mimo że cięcia po poprzedniej cesarce się jeszcze nie zagoiły i strasznie się rozciągały. Mały żyje, jest zdrowy. Czytaj dalej ... Szczęść Boże Trzy lata temu miałam okazję podzielić się swoim świadectwem (zobacz: „Mój Mały cud”). Opisałam bardzo ważny dla siebie moment kiedy to po raz pierwszy usłyszałam o św. Filomenie i to właśnie tej Świętej i Matce Bożej powierzyłam losy mojego jeszcze nienarodzonego dziecka. Mimo ze ciąża była zagrożona i zakończyła się 2 miesiące przed planowanym terminem mogę śmiało powiedzieć ze przez cały ten czas św. Filomenka nad nami czuwała. Nie będę ponownie wszystkiego opisywać (kto ma więcej czasu może przeczytać pierwsze świadectwo;)).Myślałam, że cud narodzin mojego dziecka był rekompensatą strachu który towarzyszył mi przez 7 miesięcy ciąży. Tak też było. Kolejne 3,5 roku dziękowałam za każdy kroczek, za każde mama, za to ze żyje i prawidłowo funkcjonuje mimo trudnego startu. Ostatnio mój strach wrócił jak bumerang. Zaczęło się od kontrolnej wizyty u okulisty. Wtedy wykryto u mojego synka wadę, którą dzięki okularkom można zlikwidować. Późne wykrycie bądź nie leczenie mogło doprowadzić do niedowidzenia na jedno oczko. Myślałam, że nic straszniejszego nas nie spotka. Myliłam się. Podczas zabawy zauważyłam powiększone węzły na szyi mojego syna. Wizyta u lekarza. Pani doktor wyczuwa w nich jakieś guzki wielkości pieprzu. Nie tylko na szyi. Nie jeden nie dwa jest ich tam mnóstwo. Lekarz stara się mnie uspokoić, ale zaleca wszystkie badania pod kątem mojego najgorszego scenariusza. Z bezradności poproszę o modlitwę ks. Zbyszka. (trochę mi pogroził za to ze dopuszczam do siebie takie myśli przecież mamy św. Filomenkę. Niestety mamusie mają zwyczaj przejmowania się losem dzieci a w szczególności jeżeli chodzi o zdrowie). Po wynikach morfologii zapala się światełko nadziei. Nie tracić czasu idziemy jak najszybciej na usg, żeby wiedzieć coś konkretnego. Widać pełno guzków. Strach, łzy…I słyszę ze mimo wszystko te guzy nie budzą niepokoju do leczenia onkologicznego. Wszystko mi dokładnie pan doktor wytłumaczył i uspokoił. Mimo, że przez ten czas mój mąż starał się mnie uspokoić to dopiero po tym badaniu po raz pierwszy od 2 tygodni strachu, łez i nie przespanych nocach, zasnęłam z jakiś czas mamy powtórzyć badania dla pewności. Filomenka jest z nami cały czas. Codzienna modlitwa o wstawiennictwo przyniosła kolejny cud. Mój synek nie rozstaje się z medalikiem. Każdego dnia zanim zaśnie pyta się mnie czy będę go chronić z aniołkami. Nauczył się modlitwy „Aniele Boży” i tak każdego wieczora zasypia. Nadal są łzy, ale są to łzy szczęścia. Wszystkim(w szczególności tym którzy wytrwali do końca mojego świadectwa) życzę tylko i wyłącznie takich łez szczęścia!:) Panie Boże Ty się tym zajmij. Św. Filomeno i Matko Boża módlcie się za nami! Czytaj dalej ... Szczęść Boże- ciesze się ,że mimo, zapewne, wielu obowiązków i zajęć znalazł Ksiądz chwilę by przeczytać moją wiadomość. Od czasu gdy odmawiam pompejankę wiele się dzieje, może to co napiszę to dla wielu rodzin i małżeństw to normalka ale moja rodzina pobłądziła i to i wnuki nie chodziły do kościoła , mąż związał się z zamężną kobietą 20 lat młodszą z czwórką dzieci .ja również nie mogę powiedzieć ,że byłam poprawnym opisać swoja ” przygodę” z pompejanką .W maju pojechałam do Kliniki rehabilitacyjnej w Krojantach k/Chojnic. Cały obiekt otoczony pięknym parkiem w którym stoi kapliczka a w niej figura Matki Boskiej, klęczniki i dwie nieduże ławeczki. .W wolnych chwilach chodziłam się tam pomodlić. Pewnego dnia na klęczniku znalazłam niedużą książeczkę NOWENNA POMPEJAŃSKA, obejrzałam… i nie dawało mi to spokoju i zaczęłam szperać w internecie. Trafiłam na świadectwo młodej mężatki Małgorzaty ,która opowiedziała jak modląc się do Matki Bożej nowenną pompejanską uratowała swoje małżeństwo./ to bardzo ciekawe świadectwo ,wpisałam google Nowenna pompejanska świadectwo Małgorzaty/Postanowiłam tez tak się modlić. Początek był ok. potem były takie dni, że,nie mogłam sobie przypomnieć Wierzę w Boga…,Ojcze Nasz mieszało mi się z Zdrowaś Mario..2xrozerwał mi się różaniec ,często dochodziło w domu do strasznych kłótni, mąż zaczął cierpieć na bezsenność,ogólnie są dni ,że po prostu źle wygląda. Pewnego dnia kupiłam i poświeciłam medaliki z krzyżem i wizerunkiem dla wszystkich w mojej rodzinie i o dziwo wszyscy je przyjęli i zaczęli mąż też ale na krótko ,po paru dniach zaczął narzekać ,że chyba jest uczulony bo strasznie go piecze szyja i pierś tam gdzie dotyka zakładał ciągle to samo, w końcu przestał małżeństwo legło w gruzach ,ale ja ciągle nie tracę nadziei ,modlę się o uwolnienie mojego się też dużo dobrego,za co Bogu i Matce Bożej z czego serca dziękuję- odmawiając nowennę czuję nieprawdopodobny spokój,udaje mi się tak zorganizować dzień że zawsze zdążę odmówić nowennę,MOJE DZIECI I WNUKI MODLĄ SIĘ I CHODZĄ NA MSZĘ,….a reszta ….reszta w planach Pana jedno,że po skończeniu trzeciej nowenny zacznę czwartą bo ona daje mi SIŁĘ i ten błogi wewnętrzny spokój. Przepraszam za błędy ale,komputer nie jest mi bliski ,jestem babcią,Pozdrawiam i życzę zdrowia ,a w pompejance jest siła, ja już to wiem z Panem Bogiem Czytaj dalej ... Uczestniczymy w nabożeństwach, przychodzimy z problemami, prosimy Boga za wstawiennictwem św. Filomeny, oraz wszystkich Świętych wyniesionych na ołtarze. Jesteśmy może zniecierpliwieni chęcią uzyskania Łask Bożych. Witam, chce się bardzo podzielić moim świadectwem, zdałam prawo jazdy dzięki św Filomenie!!! Do egzaminu podeszłam z 6 raz i w końcu się udało 🙂 Dziękuję ci św. Filomeno za wysłuchanie moich modlitw. Dzięki twojemu wstawiennictwu moja synowa urodziła zdrowe dziecko dziękuję ci za ten dar nowego życia za opiekę nad moją rodziną i malutką Kają . Dziękuję ci św. Filomeno za to że jesteś w moim życiu i wypełniasz ciemności swoim blaskiem. Jestem twoją czcicielką i dziękuję Bogu za to że dał mi Ciebie chciałabym podzielić się moim świadectwem uzdrowienia z bardzo złośliwego nowotworu krtani. Moja choroba była ciężka i rzadka, ponieważ w naciekach nowotworowych zagnieżdżony był również guz, który rósł z tygodnia na tydzień 1,5 cm. Jestem czcicielką św. Filomeny. Czytałam książkę o tej Świętej. Miałam problem z czystością małżeńską (antykoncepcja). Moja koleżanka przywiozła mi z jakiejś pielgrzymki sznur św. Filomeny, który nosi się w pasie. Pragnę całym sercem podziękować św. Filomenie za jej dobroć i za wysłuchanie moich próśb. Od czerwca jestem czcicielką św. Filomeny i biorę udział w każdym comiesięcznym nabożeństwie ku jej czci. Mam na imię Teresa, 58 lat, Mieszkam w się w trudnej sytuacji finansowej. March 13th, 2015•EducationalInterestingFunnyAgreeLoveWowAre you the creator of this podcast?Listen to 7me Niebo | PodkastRadioPublicA free podcast app for iPhone and AndroidUser-created playlists and collectionsDownload episodes while on WiFi to listen without using mobile dataStream podcast episodes without waiting for a downloadQueue episodes to create a personal continuous playlistConnect with listenersPodcasters use the RadioPublic listener relationship platform to build lasting connections with fansYes, let's begin connectingFind new listenersA dedicated website for your podcastWeb embed players designed to convert visitors to listeners in the RadioPublic apps for iPhone and AndroidUnderstand your audienceCapture listener activity with affinity scoresMeasure your promotional campaigns and integrate with Google and Facebook analytics Engage your fanbaseDeliver timely Calls To Action, including email acquistion for your mailing listShare exactly the right moment in an episode via text, email, and social mediaMake moneyTip and transfer funds directly to podcastsersEarn money for qualified plays in the RadioPublic apps with Paid Listens

nowenna pompejańska uratowała moje małżeństwo